Inveraray–Croftamie (12 dzień/ 2 pętla)

Sobota, 15 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria Szkocja 2009
Relacja Ani:
"Rankiem dotarliśmy do w Inverary, miasteczka mogącego pochwalić się przepięknym, aczkolwiek prywatnym zamkiem. Fundatorem budowli był Archibald Campbell, 3 książę Argyll. Budowę zamku ukończono w roku 1789. Wzniesiono go w pobliżu dawniejszej twierdzy, która miała prawdopodobnie formę wieży mieszkalnej, a którą w czasie budowy zamku rozebrano. Przy okazji wyburzono też zabudowania wsi Inveraray, a jej mieszkańców przeniesiono nad brzeg Loch Fyne, które odtąd nosi nazwę Inveraray.

Po opuszczeniu miasteczka jechało się przyjemnie, mogliśmy podziwiać piękne, szkockie krajobrazy. Jednak jak to w tym północnym kraju bywa, wszystko szybko się zmienia i tak też było i tym razem. Przyjemna przejażdżka przerodziła się w męczącą wspinaczkę, walkę z wiatrem i samym sobą. Zaczął ostro padać deszcz, a porywisty wiatr wiał nam prosto w twarz. Do tego wszystkiego mieliśmy do pokonania podjazd na wysoką na prawie 1000 metrów przełęcz! Cały czas musiałam walczyć by nie stracić równowagi, silny wiatr zrzucał mnie na boki, a mijające nas z dużą prędkością samochody też nie ułatwiały sprawy. Cali przemoczeni i porządnie zmęczeni wjechaliśmy w końcu na przełęcz. W tym samym czasie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki silny wiatr i deszcz ustały. Miło też było uśmiechnąć się do ludzi otwierających szyby samochodowe i machających do nas życzliwie. To wszystko i późniejszy zjazd z górki wynagrodziły nam męczący podjazd."

Relacja Agaty:
"Rano mieliśmy poślizg czasowy z powodu deszczu. Pojechaliśmy do Inveraray, zobaczyliśmy bajeczny zameczek, ale niestety tylko z daleka , bo „ Private, strictly no entry”. I mieliśmy niezapomnianą górkę. Tzn. podjazd sam w sobie nie byłby taki straszny, ale jak ja pokonywaliśmy to lał deszcz, wiatr jakby się wściekł (ciężko było utrzymać się na rowerze i blisko pobocza) i ciągle jeśdziły obok samochody. Podczas jazdy myślałam, że już rzucę rower w rów, ale po przejechaniu tej górki, jak już wyszło słońce, była całkiem miła aura i jaka satysfakcja :) Póśniej na obiedzie znów nas złapał deszcz, musieliśmy trochę poczekać, a jak pogoda już się wyklarowała to poszła Radkowi dętka... Wieczorem pierwszy raz od początku wyprawy ktoś odmówił nam noclegu, ale całe szczęście trochę dalej udało nam się coś znaleść."

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa czaso

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]